poniedziałek, 14 marca 2011

"Binta tańczy"


Sięgnęliśmy wczoraj całą rodziną po czerwoną książeczkę „Binta tańczy”. Oszczędna w słowach, za to nasycona kolorami i dźwiękami lektura rozbawiła nas wszystkich. Przedstawię rodzinę: ciemnoskóry Tata, jasnowłosa i piegowata Mama, Ajsza i Binta podobne do Taty, Lalo i malutki Babo – podobni do Mamy. Mama Binty szczególnie przypadła mi do gustu - wolna od kompleksów związanych z rozmiarem pupy. I słusznie - w tańcu spora pupa kręci się bardziej wyraziście ;). A tytułowy taniec jest w tej książce najważniejszy. Posłuchajcie:
Pom-pom-pom. To bęben taty.
Pam-pam-pam. To bęben Lalo.
Bombelli-bombelli-bom. To pupa mamy.
Bembedi-bembedi-bem. To pupa Ajszy.
Tin-tin-tin. To nogi Binty.
Jak później doczytałam „Binta tańczy” powstała we współpracy szwedzkiej pisarki Evy Susso z młodym francuskim ilustratorem Benjaminem Chaudem. Eva Susso jest autorką kilkunastu książek - pisze zarówno dla najmłodszych, jak i dla młodzieży. Benjamin Chaud ma na swoim koncie kilkanaście tytułów zilustrowanych we Francji. Myślę, że to połączenie szwedzkiego analitycznego spojrzenia na świat oczami dziecka z „żyjącymi” ilustracjami jest połączeniem doskonałym, takim właśnie jak książką „Binta tańczy”.


Dziś przeczytałam tę książkę jeszcze raz i zaczęłam zazdrościć rodzinie Binty. Domu z czerwonym dachem, psa, kury. Żadnych problemów, obowiązków. Zazdroszczę im beztroskiego luzu, spokoju. Umiejętności bycia razem i radości ze wspólnie spędzonego czasu. Tego Wam i sobie życzę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz